
Znajomi kierownika działu kontroli dostaw w MEDI&MORE od dawna wiedzieli, że Marek nie przepada za igłami. Jak opowiada, gdy był małym chłopcem, jego rodzice zawsze mieli problem z tym, aby zabrać go na badania. Dlatego ze sporym zaskoczeniem koledzy przyjęli informację o tym, że Marek zdecydował się honorowo oddać krew. A na tym nie koniec! Jeszcze bardziej zaskoczył ich fakt, że Markowi dzielenie się życiem tak weszło w krew, że postanowił robić to regularnie.
Na swoim telefonie Marek zainstalował aplikację dla krwiodawców, dzięki której sprawdza kiedy po raz kolejny może oddać krew. – Aplikacja jest bardzo pomocna. Zapisują się daty donacji, dowiaduję się z niej także, gdzie w okolicy odbywają się wyjazdowe akcje krwiodawstwa. Bardzo motywująca do pomocy jest także aktualizowana na bieżąco informacja, jakich grup krwi brakuje najbardziej – opowiada Marek.
Jesteśmy dumni z Marka i jego zaangażowania w honorowe krwiodawstwo. Cieszy nas także to, że do pierwszego oddania krwi zachęciła go wyjazdowa akcja dla pracowników naszej Grupy Farmaceutycznej Investcare.
– Świadomość, że wezmę udział w akcji razem z kolegami i koleżankami z pracy była bardzo pomocna. Dodało mi to otuchy i pewności siebie. Teraz z całego serca zachęcam każdego do spróbowania: nic nas to nie kosztuje, możemy komuś uratować życie, a przy okazji, podczas badania lekarskiego przed donacją, dowiedzieć się czy jesteśmy zdrowi – zachęca Marek Noga

Łukasz Semoczko, kierowca z rzeszowskiego oddziału MEDI&MORE, także należy do grona pracowników, którzy na oddanie krwi po raz pierwszy w życiu zdecydowali się za sprawą firmowej akcji. Kilka miesięcy temu po raz pierwszy usiadł w fotelu krwiodawcy. I choć w najbliższej rodzinie ma utytułowanego, honorowego krwiodawcę z 30-letnim stażem, impulsem dla Łukasza było wyjście do centrum krwiodawstwa z kolegami z pracy.
– To nic nie kosztuje, nawet nie boli. Zachęcam wszystkich, którzy mogą to robić, by dzielili się krwią. Zwłaszcza teraz, gdy zapotrzebowanie na krew nie maleje, ale nie ma tak wielu krwiodawców. W szpitalach w całym kraju są ludzie, którzy na nią czekają. Nie należy się bać wyjścia do centrum krwiodawstwa, tam zachowywane są wszelkie normy bezpieczeństwa – zachęca Łukasz.
W mediach słychać apele o oddawanie przez ozdrowieńców – którzy przeszli Covid-19 – osocza, które pomaga leczyć pacjentów walczących z koronawirusem. W efekcie chętnych do oddania osocza nie brakuje. Jednak równocześnie nadal brakuje krwi od honorowych dawców.
– W grudniu udałem się do rzeszowskiego centrum, by oddać krew. Byłem zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że jestem 112 w kolejce. Na oddanie krwi czekałem trzy godziny, a wynikało to z tego, że tak wiele osób przyszło oddać osocze. Ten fakt cieszy, ale przy okazji dowiedziałem się, że służba zdrowia cały czas mierzy się z brakami krwi. Z powodu pandemii nie są organizowane akcje wyjazdowe, a coraz mniej osób honorowo oddaje krew. Natomiast zapotrzebowanie na nią nie spada – podkreśla Łukasz Semoczko i zachęca do działania: jeśli tylko możecie – dzielcie się życiem!
Dołączamy się do tej prośby i trzymamy kciuki za naszych krwiodawców.