Historie na 30-lecie: Misja, a nie tylko biznes

W Medicare nigdy nie chodziło jedynie o biznes. Macie poczucie misji. Od początku było widać pasję osób, które tu pracują – mówi nasza farmaceutka, która współpracuje z nami od lat.

W Medicare nigdy nie chodziło jedynie o biznes. Macie poczucie misji. Od początku było widać pasję osób, które tu pracują – mówi farmaceutka, która zna nas od lat.

Ponieważ w 2021 roku hurtownia MEDI&MORE obchodzi 30-lecie działalności, specjalnie z tej okazji przygotowaliśmy cykl wywiadów z naszymi Partnerami w biznesie, pt. „Historie na 30-lecie”. 

Dziś zapraszamy do lektury rozmowy z Katarzyną Piechniczek, farmaceutką, która od ponad 20 lat prowadzi aptekę w Chorzowie i niemal od samego początku zaopatruje ją w MEDI&MORE. Obecnie nie tylko współpracuje z naszą hurtownią, ale także działa w ramach Sieci Aptek Partnerskich 4 Pory Roku, która jest w Grupie Farmaceutycznej Investcare razem z MEDI&MORE.

MEDI&MORE: Czy pamięta Pani początki współpracy z Medicare?
Katarzyna Piechniczek: Zaczynałam w 1997 roku, w marcu. W tamtym czasie moim głównym dostawcą był katowicki Cefarm. Chcąc mieć alternatywę i większy wybór, zaczęłam szukać dodatkowej hurtowni, w której mogłabym zaopatrywać moją aptekę. Tak się złożyło, że wtedy kierownikiem hurtowni Medicare była moja koleżanka i to właśnie ona namówiła mnie do tego, by rozpocząć z Wami współpracę. Pamiętam, gdy do mnie mówiła: „Rozwijamy się, spróbuj i nas sprawdź”. Ostatecznie tak to się poukładało, że Cefarm poszedł w odstawkę, a większość zamówień zaczęłam robić w Medicare.

Współpraca apteki z hurtownią farmaceutyczną to jeden z codziennych elementów pracy farmaceuty. Jak to się stało, że przez lata jest Pani naszym klientem, że jest Pani z nami tak mocno zżyta?

W relacjach z Wami od początku się wyczuwało, że to nie jest tylko biznes, że to jest poczucie misji. Czułam, że w Medicare jest coś głębszego. Jak na dłoni było widać pasję osób, którzy tam pracują. Tam ludzie nie przychodzili do pracy, by tylko zrobić swoje i wyjść punktualnie do domu. Zawsze nam, farmaceutom, pomagali i byli do naszej dyspozycji.

Dobrze pamiętam czas, gdy powstała nowa siedziba hurtowni, w Mysłowicach. Przyjechaliśmy zwiedzić ją i zobaczyć na własne oczy jak wygląda od środka. W pewnym momencie weszliśmy do działu zamówień i tam przy telefonach pracowały panie, między innymi te, z którymi znałyśmy się przez telefon. Kiedy się przedstawiłam, i gdy po chwili one się przedstawiły, to był po prostu dziki pisk. Cieszyłyśmy się jak nastolatki, że możemy się zobaczyć na żywo. To był niesamowity moment, który mocno zapadł mi w pamięć. Teraz młodym osobom może trudno to sobie wyobrazić, ale to były przecież czasy bez komunikatorów, bez Facebooka. My nie miałyśmy okazji się zobaczyć, mimo że bardzo długo ze sobą współpracowałyśmy. Ten moment poznania się na żywo był dla nas niesamowity.

Teraz wszystko jest już takie bardziej anonimowe, bo zamówienie składa się przez modem. To jest inny poziom usług, z uwagi na postępującą informatyzację. I choć doceniam jak sprawnie to funkcjonuje, to pozostał mi spory sentyment do tego, jak było przed laty. Bo przez komputer nie można poczuć tej serdeczności, jakiej doświadczyłam.

Niewymuszona serdeczność pracowników, robienie „czegoś więcej” dla partnera w biznesie niż standardowa obsługa. Co jeszcze jest dla Pani ważne, co Pani docenia w relacjach z hurtownią?

Dla mojej apteki – ale też innych placówek – bardzo ważne było to, co Medicare zrobiło dla integracji środowiska farmaceutów. A nie jest to tajemnicą, że my jako grupa zawodowa nigdy nie byliśmy ze sobą mocno zintegrowani, nie było jedności. Medicare od samego początku robiło w tym zakresie więcej niż nawet niektóre Izby Aptekarskie.

W tamtych latach, możliwe było np. organizowanie wyjazdów dla farmaceutów. I takie wyjazdy systematycznie organizowało Medicare. To właśnie wtedy mieliśmy okazję się poznać, przejść z innymi farmaceutami „na ty”. A jak się już poznaliśmy osobiście, to mogliśmy utrzymywać relacje, zyskiwaliśmy kogoś znajomego z branży, do kogo można było zadzwonić w zawodowej sprawie, porozmawiać i skonsultować się. Nie byliśmy już takimi samotnymi wyspami, tylko mieliśmy ze sobą kontakt, mieliśmy z kim porozmawiać o prowadzeniu apteki. Doceniam to bardzo.

Wracając do wspomnień: mówiła Pani o tym, że kiedyś zamówienia składało się inaczej.

Tak, kierowca raz w miesiącu przywoził do apteki książkę formatu A4 z ofertą, gdzie były tabelki z nazwami leków i ceną. Pamiętam, że ta książka z upływem czasu zwiększała objętość. Zeszycik przekształcił się w opasły tom rozmiaru książki telefonicznej. Przypominam sobie nawet kolorystykę okładek tych książek. Od samego początku był to ładny, bordowy kolor, który bardzo przypadł mi do gustu.
Pamiętam, że kiedy otwieraliśmy aptekę w Halembie, dzielnicy Rudy Śląskiej, która co prawda dzisiaj już nie istnieje, to apteczne półki wyposażyłyśmy we wstawki z tym samym kolorem. Razem śmialiśmy się, że wygląda to tak, jakbyśmy robili aptekę patronacką Medicare.

To ważne mieć dobre relacje w biznesie, ale apteka przede wszystkim musi sprawnie funkcjonować. Jak hurtownia może w tym pomóc?

Moje przywiązanie do MEDI&MORE wiąże się z elastycznym podejściem hurtowni oraz szerokim asortymentem, jaki oferuje. To, jak przez lata rozwinęła się hurtownia, jest imponujące.

Na przykład miałam w swojej aptece taki etap, że pediatrzy z pobliskich przychodni stosowali homeopatię. Następnie rodzice małych pacjentów przychodzili po te środki, a zdobyć je mogłam tylko w Medicare, bo innym firmom nie chciało się zajmować tymi produktami. Ja mam takie doświadczenia, że w „Medi” zawsze było wszystko, czego potrzebowałam. „Na cuda trzeba chwilę poczekać, niemożliwe robimy od ręki” – tak to odbierałam, że tam się pracuje w myśl takiej dewizy. Dział zamówień był zawsze elastyczny i często wręcz spod ziemi zdobywał dla nas produkty, których potrzebowaliśmy.

Przygotowując się do tego wywiadu, rozmawiałam z Tomkiem, moim mężem. Zwrócił mi uwagę na to, że w Medicare zawsze była etyka pracy. U Was „robota nie była odbębniana”. I to dotyczyło wszystkich osób, z którymi mieliśmy kontakt. Zaangażowanie słyszeliśmy przez telefon, doświadczaliśmy go przy osobistym kontakcie z przedstawicielami handlowymi.

Jak Pani myśli, z czego to wynika?

Myślę, że to wiąże się z tym, jaki jest prezes firmy, Dariusz Kucowicz, który zbudował hurtownię od podstaw. Jego zaangażowanie, dokładność, dopinanie wszystkich spraw od A do Z, dało przykład pracownikom. Poza tym to on pokazał także nam, farmaceutom, jak bardzo sam zaangażowany jest w to, co robi i że tego samego wymaga od swoich pracowników.

Dziękujemy za rozmowę.

skąd wzięła się hurtownia medicare?

zobacz inne "historie na 30-lecie"

Śledźcie nas na bieżąco na LinkedInie

tutaj znajdziecie najświeższe relacje:

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Pliki cookies wykorzystywane są w celach statystycznych, funkcjonalnych oraz reklamowych. Możesz samodzielnie zarządzać ustawieniami cookies w swojej przeglądarce. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce prywatności. We are committed to protecting your privacy and ensuring your data is handled in compliance with the General Data Protection Regulation (GDPR).